Do wyjazdu przygotowywaliśmy się już od grudnia. Po ostatnich sprawach do załatwienia na wydziale, nadeszły długo wyczekiwane wakacje i dzień wylotu do Duszanbe. Nasze matki ogarnęła jak zwykle panika, więc dla świętego spokoju postanowiły odwieźć nas na Okęcie. Jeszcze małe przepakowanie, co by nie mieć nadbagażu...i tu obecność rodziny okazała się pomocna- dostali na pożegnanie, jakieś 2kg makaronu ;)
Przy odprawie przemiła pani spoglądając na rezerwację popatrzyła, przyjrzała się dokładniej i wyraźne zaskoczona spytała:
"Duszanbe? A gdzie to jest?" i jak się wkrótce okaże znajomość położenia geograficznego Tadżykistanu u Polaków jest podobna jak znajomość położenia Polski u Tadżyków, ale o tym później! :)